po tamtej stronie...

Wspomnienia ze śmierci

Czy naprawdę niemożliwe jest dowiedzieć się, jak wygląda moment śmierci? Czy naprawdę nikt z tamtej strony nie wrócił? A może to my nie dopuszczamy do siebie takiej możliwości, że własną śmierć można jednak przeżyć i kontynuować życie w zupełnie innej rzeczywistości i jeszcze komuś stąd o tym opowiedzieć? Zmarła w roku 2007 Anna Dąmbska, nazywana Bożą Łączniczką otrzymała charyzmat słyszenia głosu Boga oraz słyszenia zmarłych. Przez wiele lat spisywała więc orędzia dla świata, które - jak twierdziła - przekazywał jej Bóg. Spisywała również swoje rozmowy z bliskimi, którzy już odeszli. Co mówili jej zmarli o momencie przejścia?

Mówi Matka

obrazek - "Czy cierpiałaś w chwili śmierci? - zapytałam
- Nic takiego nie było. To była radość.
- Kto był przy tobie?
- BÓG! Potem moi rodzice, twój ojciec i wszyscy, którzy kochali mnie. Nie czułam śmierci. To tak, jak otwarcie oczu. Czułam radość ze spotkania z bliskimi. Byli przy mnie, cały tłum. Była radość...
- Czy widziałaś mnie?
- Widziałam i martwiłam się, że nie mogę dać ci znać, jak mi dobrze. Nie myśl o tym, co przeszło (okoliczności choroby, śmierci, pogrzebu). Wszystko jest tak, jak miało być. A teraz jesteś na nowej drodze życia. Cały czas czuwam nad tobą, nie opuszczę cię."

"(...) Jeszcze nie umarłam zupełnie, a On już był przy mnie. ON sam witał mnie i przyjmował, jak ojciec, jak przyjaciel, jak opiekun. Jego słowa powiedziane z radością: "Teraz już na zawsze jesteś ze Mną!" Ta dobroć, żebym nie zdążyła się nawet przestraszyć. Ta miłośc tak rozumiejąca mnie, że przyszła uprzedzić wszystko, obdarować, podtrzymać, uprzedzić przestrach i od razu dawać, tulić do serca, wynagradzać cierpienia, zmęczenie, ból i trwogę ostatnich dni. Nie widziałaś ich, ale były. Tak bardzo się bałam agonii (tyle o tym czytałam), sądu, sprawiedliwości Bożej, na którą zasłużyłam. A zamiast tego przychodzi On i cieszy się, że może mnie mieć u siebie. Czy ty to rozumiesz? Taki jest ON!

"Napisałaś "rocznica śmierci", a przecież wiesz już, że to inaczej wygląda. Rocznica naszego fizycznego rozstania się - tak można by ją nazwać. Ja mówię: dzień mego wyzwolenia, przybycia do Jego Królestwa, dzień spotkania się z Królem i Zbawcą, i Przyjacielem najbliższym, dzień otwarcia oczu, odzyskania pełni świadomości, dzień prawdziwych i uroczystych narodzin, przybycie do swojego domu. Czy może być coś piękniejszego?"

"(...) Jest to najcudowniejsza chwila: koniec próby, cierpień, tęsknoty, lęku i niepewności, koniec wszystkiego, co złe. Pozostaje już tylko radość, szczęście na wieki".

"Jak myślisz, czy ktoś w takiej chwili ma ochotę zajmować się sprawami pogrzebu, oglądać swoje ciało, wszystkie zabiegi, ceremonie urzędowe? Jeśli coś odciąga i mąci radość, to rozpacz i ból żyjących. Trzeba wtedy pamiętać, że dla zmarłego - to święto, nowy świat, świadomość własnej nieśmiertelności i niezniszczalności."

Źródło: Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia," WAM, 1995, s. 11, 26,

Mówi przyjaciel Bartek

obrazek "(...) Nie mogę powiedzieć ci, jak wygląda "umieranie." Nie było go. Natychmiast byłem cały - tu; przytomny i jasno rozumiejący sytuację." "Żebyś wiedziała, co to jest za szczęście, kiedy się nagle spotyka twarzą w twarz tych, którzy byli "odliczeni na straty", wykreśleni, jako "straceni dla nas na zawsze". A tu nagle okazuje się, że żadnych strat nie ma, że ludzie nie giną, nie przepadają, że są żywi, tacy sami, serdeczni, życzliwi, koleżeńscy, że wreszcie x razy już ci pomogli w życiu i ty dopiero teraz widzisz, że nie zapomnieli cię - przeciwnie, czekają, są bardziej bliscy nawet, niż byli."

Źródło: Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia," WAM, 1995, s. 80

Mówi ciocia Joanna

obrazek "Nie czułam bólu. Nic. Jeden moment, jedna tysiączna momentu, jak gdyby drgnienie, wyrwanie rośliny z gruntu i... nic więcej. Byłam sobą nadal, tyle że poza zwłokami Joanny, poza salą, szpitalem - słowem wszystkim, co mnie mierziło i od czego pragnęłam odejść jak najszybciej i na zawsze. Ucieszyłam się, że udało mi się przeżyć swoją śmierć świadomie od początku do końca i zrozumiałam, że właściwie jest niedostrzegalna - chyba ten lekki wstrząs , drgnienie jak gdyby oddzielenia, oderwania (...) i chciało mi się śmiać, kiedy pomyślałam, jaką ze śmierci robimy tragedię."

Źródło: Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia," WAM, 1995, s. 42



Valid HTML 4.01 Transitional